wtorek, 24 czerwca 2014

cynamon + czekolada


Jestem choleryczką. Tak, przyznaję się bez bicia. Cierpliwości zawsze mi brakowało. Zwłaszcza do ludzi. Bo jeśli chodzi o wyrastanie drożdżowego, to nie mam z tym problemu, mogę czekać 1,5 h. ;)
Kiedy 4-ro latek wchodzi do kuchni, cierpliwość jest potrzebna. I duuuuużo spokoju.
Wszędzie fruwa mąka, BO TO PRZECIEŻ ON MUSI WSYPAĆ. Po chwili czekolady jest za mało, BO ON MUSI SPRÓBOWAĆ. A za 2 minuty idzie umyć ręce i: 'Kasiaaaaaaaa ubrudziłem ścianę czekoladą łeeeeeee'. I tak przez godzinę.
'Mogę pougniatać ciasto?'
Nie.
'Obraziłem się, już nie będę Ci pomagał!'
Ok.
'A mogę pomieszać?'
wrrrrghghrrrgrgrgrg


I tak upiekliśmy przedwczoraj te bułeczki i muffiny, a dzisiaj ciasto marchewkowe (mniam! - będzie niedługo). Ja bardzo lubię piec w deszczowe dni. Kocham aromat ciasta unoszący się w domu. A drożdżowe w towarzystwie cynamonu i czekolady wymiata <3>


To drożdżowe jest bardziej zbite i 'konkretne' od poprzedniego klik
Potrzeba troszkę więcej siły do wyrabiania, ale warto się pomęczyć :) Dodatkowo przepis jest doskonały, jeśli upiekliście Pavlovą, bo wykorzystacie w nim pozostałe po bezie żółtka.


Drożdżowe zawijaski

0,5 kg mąki
4 żółtka
20 g drożdży
150 ml mleka, ciepłego
60 g roztopionego masła
70 g cukru
cukier waniliowy
szczypta soli

nadzienie:
pół gorzkiej czekolady
łyżeczka cynamonu
2 łyżki masła, roztopionego
6 łyżeczek cukru

Z drożdży, łyżeczki cukru i 1/4 szkl. ciepłego mleka zrobić zaczyn - odstawić na 10 minut. Mąkę z resztą składników ciasta umieścić w dużej misce, dodać zaczyn, dobrze wyrobić. Odstawić do wyrośnięcia na godzinę.
Połączyć składniki nadzienia w miseczce (oprócz posiekanej czekolady).
Ciasto rozciągnąć na spory prostokąt. Rozsmarować na nim masę i posypać czekoladę.
Złożyć 2 dłuższe brzegi do środka i przekroić wzdłuż. Pokroić na prostokąty po ok. 8 cm, uformować zawijaska.
Piekłam ok. 20 minut w temp. 180 stopni.


piątek, 20 czerwca 2014

Pavlova


Przyznam szczerze, że trochę obawiałam się tego tortu. Bo chyba każdy wie jaka powinna być beza idealna do Pavlovej. Krucha na zewnątrz i miękka, lepiąca w środku. Bałam się bardzo, że nie wyjdzie! Dzięki Bogu za internet, blogi i youtuberów ;)
Podążyłam za wskazówkami innych i naprawdę się udało! A nawet udało się tak, że ledwo zdążyłam spróbować. Nawet B., który nie lubi bezy, był usatysfakcjonowany :)


Pomyślałam, że napiszę Wam w punktach najważniejsze rzeczy. Tak żeby było to czytelne i klarowne. Zaczynamy :)

1. Dobrze oddzielone białka od żółtek. Jeśli wpadnie Wam chociaż żółta kapka, to po zawodach. Zacznijcie od nowe, bo beza nie będzie taka jak być powinna.
2. Dobrze jest przetrzeć naczynie i ubijaczkę,  które będziecie używać do bezy. Ja zrobiłam to przy pomocy plasterka cytryny, można też użyć vinegre.
3. Pamiętajmy, że nie tylko za mało ubita beza może się nie udać. Z tą 'przebitą' będzie tak samo. 
4. Piekarnik odgrywa również ważną rolę. U mnie sprawdziła się temp. 150 stopni i czas pieczenia 25 min. Mówimy o tych większych blatach do tortu o śr. ok. 21 cm. Przy mniejszych wypiekach czas pieczenia należy trochę skrócić, ponieważ za mocno wyschną.
5. Nie przesładzajcie bitej śmietany. Blaty są mocno słodkie same w sobie, więc dobrze jest zachować balans.

Pamiętajcie, że możecie kombinować z dodatkami do Pavlovej. Ja użyłam polewy czekoladowej, Wy możecie wykorzystać dżem, sos karmelowy, lemon curd itd. Tak samo z owocami :) Mieszajcie i szukajcie ulubionych połączeń smakowych.


Tort Pavlova

beza:
4 białka
250 g cukru
szczypta soli

bita śmietana:
śmietanka 36% (używam tej w żółtym kartoniku - łowickiej 500 g, ale trochę mi zostało)
łyżka cukru pudru
łyżka cukru waniliowego

dodatki:
truskawki, polewa czekoladowa (u mnie rozpuszczona czekolada gorzka z mleczną)

Białka ubić ze szczyptą soli. Dodawać porcjami cukier - ciągle ubijając. Aby sprawdzić czy masa jest gotowa, zanurzcie w niej 2 palce i potrzyjcie o siebie. Jeśli nie czuć granulek cukru, beza jest gotowa. Na blasze wyłożonej papierem do piecz. odrysujcie 2 okręgi np. talerzami i delikatnie wyłóżcie masę. Pieczcie w nagrzanym do 150 st. piekarniku przez 25 min. Wyłączcie piekarnik i pozwólcie bezie schnąć i studzić się w środku przez ok. 3 h.
Kiedy beza całkiem wystygnie pokryjcie ją zygzakami z czekolady bądź jakimś kwaśnym dżemem. Następnie wyłóżcie bitą śmietanę i owoce, polejcie ponownie czekoladą. Nałóżcie drugi blat o powtórzcie czynność. I gotowe!
Pamiętajcie, że taki tort nie może długo stać i najlepiej przygotować go jeszcze tego samego dnia, w którym zamierzacie go podać :)
Ten tort najlepiej smakuje w towarzystwie mocnej kawy, dla przełamania słodyczy. Mam nadzieję, że moje rady będą dla Was przydatne i wszystko wyjdzie, tak, jak powinno ;)



środa, 18 czerwca 2014

Książka zamiast szamponu.


Tak, to się naprawdę wydarzyło. Pojechałam do tk maxx po szampon. Weszłam z mocnym postanowieniem, że wyjdę tylko z jedną jedyną rzeczą. I poszłam na górę do działu kuchennego. Przepadłam. Jak zwykle. Zakochałam się w pierwszej książce, którą wzięłam do ręki. Więc wyszłam z jedną rzeczą. Tylko nie tą, którą planowałam.


Książka ma prześliczną szatę graficzną i wiem, ze niebawem zacznę dzielić się z Wami przepisami, które zawiera.
Robiłam też ostatnio fajną tartę cytrynową. Jak wyjęłam ją z piekarnika, to pomyślałam 'jeeee zwycięstwo! nareszcie wyszedł mi cytrynowy wypiek!'. Potem zaczęłam ją kroić i większość nadzienia wypłynęła. Ups.
Źle dobrałam proporcje wody, ale wiem, że zrobię ją ponownie. MUSI wyjść. Trochę pozmieniam i wtedy pokażę tu :)
Jeśli chodzi o te ślimaczki to piekłam je z milion razy w któreś wakacje. Kompletnie o nich zapomniałam. Na szczęście siostra ostatnio o nich napomknęła i Voila!
Podstawą jest dobry przepis na drożdżowe. Ja mam od Liski stąd


Drożdżowe ślimaczki z truskawką i serkiem

300 g mąki
40 g miękkiego masła (ja je topię)
1 jajko w temp. pokojowej
50 g drobnego cukru
1/2 łyżeczki soli
20 g świeżych drożdży
130 g mleka - ciepłego

nadzienie: mały serek wiejski, 2 porządne garści pokrojonych truskawek, 3 łyżki cukru

lukier opcjonalnie

Zrobić zaczyn z drożdży, łyżeczki cukru, łyżki mąki i mleka - odstawić na 15 min.
Do dużej miski dodać resztę składników. Wlać zaczyn i zagnieść sprężyste ciasto. Wyrabiać ok. 10 min. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 1,5-2 h.
Obsypać blat mąką. Ciasto rozciągnąć na prostokąt i ułożyć na nim nadzienie (pozostawiając ok. 2 cm wolnego każdego brzegu). Zawinąć jak roladę, pokroić w plastry i ułożyć na wyłożonej papierem blaszce. Piec ok. 20-25 min. w 180 st. Jeśli lubicie polejcie też lukrem :)



Z nowości domowych, to remont skończony, posprzątane i wszystko wróciło do normy :) Jutro piekę tort, którego jeszcze nie robiłam, więc pochwalę się jak wyjdzie.
A Leoś rośnie taaaaak szybko! Zrobił się jeszcze większym łakomczuchem niż był. Nie daj Boże przyuważy, że jemy coś słodkiego (z lukrem), zaraz wpada pod stół i jak odkurzacz wciąga wszystkie okruchy. 
Miałam to wszystko napisać znacznie wcześniej, ale tak się objedliśmy tych bułeczek, że musieliśmy iść na rower! Serdecznie je Wam polecam, bo są naprawdę pyszne. Jeśli zrobicie, koniecznie dajcie znać jak wyszły! :)