czwartek, 16 stycznia 2014

Leniwe poranki.


Witam ponownie po długiej przerwie. Sporo się działo. I sporo się zmieniło. Na pewno na lepsze dla mnie :) Szczerze mówiąc, nie mam nawet na co narzekać. Oprócz pogody naturalnie. W gąszczu wszechogarniającej pluchy, nie chce się nawet wychodzić z domu. Najgorsze były święta bez śniegu! Bo kto o tym w ogóle słyszał?! Utknęliśmy w listopadowej pułapce.


Na takie właśnie małe chandry najlepiej zostać rano dłużej w łóżku i zjeść coś przyjemnie rozgrzewającego, nie spieszyć się. Zdaję sobie sprawę z tego, że w ciągu tygodnia nie będzie to łatwe, ale od czego mamy niedziele ;) O tak. Wtedy warto się zatrzymać i odpocząć.


Moją propozycją jest owsianka z kakao i bananem. Teraz jem ją bardziej wodnistą, kiedyś lubiłam gęstą. Jak szybko zmieniają się nasze przyzwyczajenia. Czasem to jest aż niewiarygodne :) Oczywiście każdy ma swoje ulubione połączenia smakowe. Maliny + kokos; figi + cukier waniliowy; banan + cynamon. Ja najbardziej lubię właśnie tą. Lekko budyniową i pięknie pachnącą. W tego typu zupach mlecznych oprócz dodatków, ważna jest miękkość płatków owsianych. I tak: moja siostra A. płatki zalewa wieczorem wodą, rano stawia je na palnik z dodatkiem mleka. Ja najczęściej o tym zapominam i rano kiedy decyduję na co w końcu mam ochotę, zalewam odmierzoną porcję wrzątkiem i pozostawiam do całkowitego wchłonięcia.


Owsianka czekoladowa

ok. pół szklanki płatków owsianych, wrzątek, mleko, mocno dojrzały banan, ew. cukier brązowy/miód, 1 łyżeczka kakao (z górką)

Tak jak wspomniałam, płatki w garnuszku zalewam wrzątkiem. Nie za dużo, 1 cm nad linią płatków wystarczy. Odstawiam do całkowitego wchłonięcia (max 15 min.). Dodaję kakao i zimne mleko (2 cm nad liną płatków). Mieszam dokładnie i dopiero teraz stawiam na gaz. Pilnuję żeby się nie przypaliło. Kiedy mleko zawrze, owsianka jest gotowa. Podaję z rozgniecionym bananem.


A w czytaniu, w sam raz do leniwego śniadania 'Paryż mój słodki' Amy Thomas. Autorka przeniesie nas w małe, klimatyczne uliczki z uroczymi sklepikami z czekoladą i cukierniami. Podróżując oczywiście charakterystycznymi (jakże francuskimi!) rowerami. My przy tej pogodzie możemy tylko pomarzyć :( Ale już niedługo. Wiosno czekamy.



3 komentarze:

  1. fajnie Cię znów widzieć:)
    a białych Świąt to już baaaardzo dawno nie było

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie jesteś! Cieszę się, że zdecydowałaś się na powrót do świata żywych - kuchni - i będziesz się dzielić dobrymi przepisami! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, że jeszcze ktoś o mnie pamięta! :)

    OdpowiedzUsuń